Profil użytkownika korniszon

Królik po berlińsku (2009)

Przekorny, mimo powagi tematu zabawny, dowcipny i inteligentny. Rozbrajająca perspektywa i ten klimat filmu dokumentalno-przyrodniczego z głosem Czubówny w tle. Bez zbędnego patosu o tym, co ważne.

Avatar (2009)

Prymitywna i dość wtórna fabuła z mimo wszystko pięknym pacyfistycznym przesłaniem. Postaci niczego sobie, ciekawe, chociaż bardzo powierzchowne. Oczywiście, mocną stroną są efekty specjalne i widoki z tych, które widziane w filmie, wywołują u widza pożądanie, inspirują marzenia. A jednak, muszę to przyznać, nie widzę tu rewolucji w kinematografii, a jedynie dobrą, naprawdę godną podziwu, pracę grafików.

Nine - Dziewięć (2009)

Od strony muzycznej, wizualnej, aktorskiej - świetny, muzyka jest żywa, rytmiczna, nadaje filmowi tempo i emocje, aktorstwo pierwszego sortu. Z drugiej jednak strony fabularnie film jest po prostu nudny i niewyszukany, w jakiś sposób wyuzdany, pretensjonalny i męczący. W ogóle kończy się jakoś nagle, bez wyrazu i przekazu. Dla mnie jest taki zaśpiewany, ale chyba bez celu.

Jumper (2008)

Ładnie zrobiony i relatywnie nieźle się ogląda, ale nic poza tym. Fabuła tendencyjna i przewidywalna. Doceniam pomysł, ale żałuję, ze tak słabo został wykorzystany i pokazany.

Transporter 3 (2008)

Słaby film, w którym generalnie ciężko stwierdzić, co się dzieje.Do tego marne aktorstwo, efekciarski montaż z irytującymi przyspieszeniami. Fabuła żałośnie banalna i infantylna.

Babylon A.D. (2008)

Spodziewałem się beznadziejnego, efekciarskiego początku kolejnej taśmowo produkowanej sagi. Oceniam wyżej niż myślałem, bo otrzymałem film, który znienacka zaskoczył mnie przekazem i treścią. Z gatunku nieoczywistych.

Statyści (2006)

Podobały mi się tu jedynie elementy dystansujące i prześmiewające stereotypową polską mentalność. Resztę (zgodnie zresztą z ową ponurą mentalnością) zmuszony jestem uznać za wykonaną słabo, nieprzekonująca, bardzo płytko. Raziła mnie też aktorka grająca pierwszoplanową rolę - nie pasowała nic a nic.

Diabeł ubiera się u Prady (2006)

Z mojego punktu widzenia - nic ciekawego: moda, ciuchy, wizualne metamorfozy, ich miłosne skutki. Tylko Streep lubię, pewnie dlatego obejrzałem. ;)

Slumdog. Milioner z ulicy (2008)

Och, to takie amerykańskie. Ładnie zrobione, ale obawiam się, że nic ponad to.

Frida (2002)

Po raz kolejny muszę przyznać, że kolorystyka ma dla mnie kolosalne znaczenie, a w tym filmie jest ona wyjątkowa, specyficzna, oddaje meksykańską atmosferę. To nie arcydzieło, ale film wyrazisty, a ja lubię takie.

Kochanice króla (2008)

Ładny, efektowny, w istocie barwny. Ale scenariusz raczej przeciętny, a film to nie tylko sceneria i kostiumy, a raczej fabuła. Dlatego słabo.

Spirited Away: W Krainie Bogów (2001)

Pamiętam, że oglądałem go dość dawno temu, ale trzeba mu należne oddać - jest niezły, wciąż go pamiętam. Wyjątkowy klimat, zupełnie jedyny w swoim rodzaju, intrygująca kolorystyka.

Karol - człowiek, który został papieżem (2005)

Filmy i wydawnictwa, które za cel obrały sobie mówienie o papieżu, nie zważając jednak na poziom przekazu, obrzydzają mi postać tego człowieka, co mówię z przykrością. Takie jak ten twory uznaję za szkodliwe.

Z archiwum X: Chcę wierzyć (2008)

Raczej oczekiwałem czegoś lepszego, ale jest dość specyficzny klimat, dość długo udaje się utrzymać atmosferę niepewności i tajemnicy. Pod koniec trochę gorzej. Aha, utkwiło mi jeszcze jedno: charakterystyczna melodia "Z archiwum X" pojawia się tylko raz, na widok portretu prezydenta Busha.

Hancock (2008)

Generalnie film dość zabawny, postaci ciekawe, dobre gagi, ale scenariusz jako całość kuleje i wydaje się dość prymitywny, zakończenie fatalne, typowo "amerykańskie"; ale wiadomo - nie ma sensu oczekiwać niemożliwego od tego typu filmów.

Prestiż (2006)

Bardzo klimatyczny, świetnie zrealizowany, poruszające zdjęcia. Mówi się o sztuce, skłonności do poświęceń dla niej i przepełnionej żalem, niezdrowej zazdrości. Dobra pointa, zapadające w pamięć sceny.

Cztery noce z Anną (2008)

Po wyjściu z kina znajoma osoba powiedziała mi: "Takich filmów się nie zapomina". Brzmi to może nazbyt pompatyczne, ale ten ponury, przerażający obraz pokazuje człowieka zagubionego, paskudnie samotnego. Nie ma optymizmu, jest prawda. Mocny.

Hania (2007)

Nie kwestionuję - może wzruszyć. Ale mimo tego odnoszę wrażenie, że film nie jest specjalnie ciekawy, dość tendencyjny. Porównano go do "Małego Księcia" - nie mogę temu zaprzeczyć, gdyż stanowi właściwie przeniesienie tejże książki w polską rzeczywistość. Marne, warto dodać.